Koronawirus – zapobieganie COVID podnoszeniem odporności.

Najwyższa pora na wpis poświęcony najnowszej pandemii. Nieszczęsny koronawirus, jak zapobiegać, jak leczyć?

Na początek powtórzę to, co napisano w setkach innych miejsc. W tej chwili (piszę to dzień po ogłoszeniu stanu epidemii w Polsce) najważniejsze jest spowolnienie rozwoju. Jeśli będą chorować pojedyncze osoby, dla wszystkich starczy miejsc w szpitalach. Jeśli dopuścimy do sytuacji jak we Włoszech, będą stosy trupów. Trzeba wytrzymać kilka miesięcy.

Szczepionka już jest, zaczęto próby kliniczne. Normalnie wprowadzenie jej na rynek zajęłoby ponad rok, ale jest niemal pewne, że procedury zostaną przyspieszone. Za kilka tygodni kilka kolejnych szczepionek wejdzie w fazę prób przedklinicznych.

Nawet bez szczepionki, ciągle bada się nowe leki, a także stare pod kątem przydatności w nowej chorobie. Każdego dnia wiemy nieco więcej o tym, jak pomagać chorym. Mamy więcej respiratorów, więcej maseczek, jesteśmy bardziej gotowi. Walczymy o te krytyczne tygodnie, może nawet miesiące, które pozwolą przyjąć uderzenie choroby i zapewnić większości pacjentów opiekę.

Unikamy miejsc, gdzie ktoś mógł kaszlnąć, wirus unosi się w powietrzu przez wiele godzin! Nie dotykamy miejsc, których ktoś wcześniej dotknął, a jeśli już musimy to zrobić – nie dotykamy potem ust, nosa czy oczu. Tylko tyle i aż tyle.

Przechodzimy do leczenia. Tu jest problem, żadne „naturalne” metody nie zostały przebadane. Nie wiemy, czy pomogą. Nie można obiecać, że suplementy będą miały pozytywny wpływ. Ale też kłamią ludzie którzy twierdzą, że suplementy NIE pomogą. Jeśli coś nie zostało zbadane, to nie zostało zbadane. Koniec, kropka.

Przedstawię tutaj terapie które zapobiegają innym chorobom wirusowym, a także wspomagają ich leczenie. Jest spore prawdopodobieństwo, że skoro coś pomaga na zwykłe przeziębienia wywołane koronawirusem, pomoże też przy infekcji jego dużo bardziej zjadliwym kuzynem. Ale ciągle opieramy się na prawdopodobieństwie i zgadywaniu.

Podkreślam też, że wszystko to są pojedyncze, wstępne badania, one nie są dowodem na to, że dana substancja naprawdę działa, zdarza się, że pojedyncze badania są zafałszowane, dlatego w medycynie opieramy się na wynikach kilkunastu a najlepiej kilkudziesięciu prób klinicznych. Niestety, raczej nie mamy co liczyć na to, że ktoś zbada dokładnie na przykład skuteczność czosnku – kto miałby za to zapłacić, kto wyłoży grube miliony? Pani Zosia z warzywniaka? Dlatego musimy się opierać na badaniach wstępnych i liczyć na to, że są one przeprowadzone uczciwie, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że to tylko nasza wiara.

NIE stosujemy ŻADNYCH środków zbijających gorączkę i przeciwzapalnych, jeśli nie ma takiej konieczności. Zbicie gorączki znacząco zwiększało śmiertelność z powodu infekcji wirusowej u zwierząt, z prostego powodu – bez gorączki organizm znacznie gorzej zwalcza wirusy:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2951171/

Na początek coś, co wydaje się najbardziej obiecujące – do tego stopnia, że można sobie zadać pytanie, czemu nie mówi się o tym codziennie? Suplement, który pomagał zapobiegać zarówno grypie, jak i przeziębieniom, co więcej jego skuteczność można porównać do szczepionki. Jeśli ta skuteczność przeniesie się na zapobieganie COVID, to oznaczałoby to uratowanie znakomitej większości chorych, może nawet niemal wszystkich!

Pierwsze badanie:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9230243

Wśród osób otrzymujących suplement, 25% po infekcji wirusem grypy wykształciło pełnoobjawową chorobę. U osób które go nie otrzymały, grypa rozwinęła się u 79% pacjentów. Ponad trzy razy częściej!

Druga próba kliniczna:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3275984/

Tutaj również pacjenci, którzy otrzymali suplement, chorowali na przeziębienie trzykrotnie rzadziej.

Jeśli do tego dodamy, że suplement zapobiega burzy cytokin, mamy prawdopodobnie „srebrną kulę” zdolną powstrzymać skutki pandemii.

Chodzi o banalną cysteinę. Tę samą, którą za grosze można kupić w sklepach z suplementami dla sportowców. Wystarczył 1 gram dziennie, przy czym konieczna była suplementacja jakiś czas przed wystąpieniem objawów, to nie jest „lek” tylko wzmocnienie chroniące przed chorobą. Co prawda efekty dotyczyły osób z niskim poziomem – starszych i z przewlekłymi chorobami, ale właśnie takie osoby umierają z powodu COVID.

Co warto podkreślić: osoby, które „nie zachorowały”, zarówno w badaniach powyżej jak i wszystkich pozostałych, po prostu przechodziły infekcję bezobjawowo. Ich organizm zatrzymał wirusy, zanim te zdążyły namieszać.

Zazwyczaj do cysteiny zaleca się dołączyć glicynę oraz glutaminę – w tym wypadku NIE jest to dobry pomysł, jako że glutamina jest dosłownie „paliwem” do produkcji wirusów i może bardzo mocno zaostrzyć przebieg infekcji.

Cysteina ma jedną wadę, może ona „nakarmić” bakterie chlamydiozy, które odpowiadają między innymi za jeden z typów zapalenia płuc. Jeśli mocno osłabiony wirusem pacjent złapie chlamydiozę płucną, cysteina może być gwoździem do trumny. Scenariusz bardzo mało prawdopodobny, ale warto o nim pamiętać.

Witamina D3 nie ma – wbrew obiegowej opinii – bardzo wyraźnego wpływu, ale również zmniejsza ryzyko infekcji o kilkanaście procent:

https://www.bmj.com/content/356/bmj.i6583

Witamina C. Ciągle słyszę doniesienia o tym, że pomagała pacjentom w Wuhan. Nawet lekarz pracujący tam w szpitalu wypowiadał się publicznie na ten temat. Ciągle jednak czekamy na prezentację wyników badań. Wbrew temu, co twierdzą pseudoracjonaliści, witamina C pomaga w infekcji wirusowej dróg oddechowych. Efekty nie są oszałamiające, ale są. Można się spodziewać, że przy infekcji długotrwałej będą one wyraźniejsze – przy zwykłych przeziębieniach pojawienie się objawów oznacza zazwyczaj, że organizm już sobie z chorobą poradził, więc leki – zarówno te oficjalne, jak i alternatywne – nie mogą pomóc. Przy COVID oznacza to, że walką dopiero się zaczyna.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23440782

Nawet przy przeziębieniach, widać efekty w postaci zmniejszenia długości i intensywności choroby. Bardzo ciekawe są wyniki badań przy grypie zwierząt:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4331320/

Grypa zabiła każdą mysz w grupie placebo. Rybawiryna uratowała każde zwierzę. Witamina C uratowała 25% zwierząt z grupy z niską dawką i 50% z grupy otrzymującej wysoką dawkę, przy czym te dawki były znacznie wyższe, niż jakiekolwiek testowane do tej pory u ludzi przy grypie. Dalej oczywiście były to dawki bezpieczne, po prostu, nikt ich nie sprawdził przy grypie i innych infekcjach.

https://journal.chestnet.org/article/S0012-3692(16)00706-6/fulltext

W tym badaniu również wysokie dawki witaminy C zapobiegały śmierci u zwierząt zarażonych grypą.

Trzeba pamiętać, że u ludzi metabolizm witaminy C jest inny, niż u zwierząt, co może oznaczać zarówno lepsze działanie, jak i znacznie gorsze. Ale póki co wszystko wskazuje na to, że ona może w jakimś stopniu pomóc. Co więcej, dopiero bardzo wysokie dawki byłyby skuteczne, rzędu kilkunastu do nawet kilkudziesięciu gramów dziennie, rozbite na porcje.

Trzeba uwzględnić, że tak wysokie dawki mocno osłabiają nerki, a sam wirus może te nerki dodatkowo uszkodzić. Ryzyko nie wydaje się duże, ale jednak jest realne.

Witamina C NIE jest cudownym lekiem na grypę w dawkach rzędu do kilku gramów, to testowano wielokrotnie i efektów jako takich nie było. Ale jak pisałem, gdy pojawiają się objawy grypy, jest już często po chorobie i organizm wchodzi w fazę oczyszczania się, więc podanie jej tak późno mogło nie zadziałać z tej właśnie przyczyny.

Czosnek. Nie, to nie „antybiotyk”, zresztą antybiotyki nie działają przeciw wirusom. Ale potrafi on stymulować układ odpornościowy, znacząco zwiększając odporność na infekcje. Co więcej, zdaje się on zapobiegać „burzy cytokin”.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11697022

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22280901

Nie jest jasne, jaka dawka byłaby optymalna, autorzy badań nie podali tej informacji, ale w obu przypadkach efekty stosowania suplementu były bardzo wyraźne, dwa do trzech razy mniej infekcji i/lub intensywności choroby.

Nie wiadomo do końca, jaki wpływ ma niski poziom cynku na intensywność infekcji wirusowej. Wiadomo, że niektóre wirusy rozmnażają się głównie u osób z niskim poziomem i znikają, gdy się go podniesie – przykładem są najzwyklejsze brodawki (infekcja wirusem brodawczaka), które znikły u niemal każdego pacjenta po podniesieniu poziomu cynku:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11952542

Jak to się przekłada na infekcje typu grypa czy przeziębienie? Nie wiadomo. Co natomiast jest tutaj istotne, pacjenci ci wyleczyli się dopiero po tym, gdy podniósł się ogólny poziom cynku w organizmie, co trwało ponad miesiąc i wymagało dawek ponad 50 mg cynku dziennie. Cynk NIE jest „lekiem” który można zacząć brać, gdy człowiek poczuje się chory, jego trzeba brać zanim się zachoruje. Oczywiście można też uzupełniać w czasie choroby, ale efekt raczej nie będzie zbyt duży.

Najskuteczniejsze jest suplementowanie dawkami rzędu 15 mg kilkukrotnie w ciągu dnia – czyli np 3 razy dziennie, co razem da 45 mg. Długotrwała suplementacja cynkiem obniża poziom miedzi, co ma bardzo silny negatywny wpływ na odporność i zwiększa podatność na infekcje, zamiast przed nimi chronić. Jako że witamina C również mocno obniża poziom miedzi, planując intensywną suplementację, trzeba dodatkowo co jakiś czas brać 2 do 6 mg miedzi dziennie, robiąc na ten dzień przerwę od cynku.

Karnozyna znacząco zmniejszyła uszkodzenia płuc wywołane wirusem świńskiej grypy:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4635477/

Zmniejszyła też około dwukrotnie śmiertelność choroby. Poziom karnozyny podnosi się suplementując beta alaninę, trzeba ją brać w niewielkich dawkach wielokrotnie w ciągu dnia, jako że błyskawicznie znika ona z krwi. Pierwsza dawka niemal w ogóle nie jest przyswajana, gdyż jest błyskawicznie wiązana w organizmie, dopiero kolejne mają szansę krążyć i powoli zwiększać stężenie karnozyny. Sugerowane dawki to 2 gramy na początek, potem po 1 gramie co 1-2 godziny. Suplement powoduje delikatne pieczenie skóry jakiś czas po zażyciu, całkowicie niegroźne.

Tak wysokie dawki karnozyny potrafią znacząco zmniejszyć poziom tauryny – dlatego co kilka dni wskazane jest całkowite odstawienie beta alaniny i suplementacja przez cały dzień tauryny, w podobny sposób – niewielkie dawki rzędu 2 gramów co 2 godziny.

Jeśli ktoś ma w szafie, może w przypadku choroby skorzystać z resweratrolu czy kwercetyny, obie te substancje wykazały jakąś skuteczność we wstępnych badaniach, ale te badania są w powijakach:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5307780/

https://www.cbc.ca/radio/thecurrent/the-current-for-feb-28-2020-1.5479561/as-coronavirus-spread-speeds-up-montreal-researchers-will-trial-an-anti-viral-treatment-for-covid-19-in-china-1.5480134