Cysteina – najlepszy suplement?

Wersja anglojęzyczna wpisu:

https://healthytreatment.org/2022/02/02/cysteine-the-best-supplement/

Ciężko znaleźć drugą taką substancję – badania nad którą dałyby równie pozytywne i jednoznaczne wyniki. Niewłaściwym byłoby pytanie „na co ona pomaga”. Ciężko znaleźć schorzenie czy przypadłość, w którym cysteina NIE pomogła!

Jest to jeden z aminokwasów, czyli po prostu białko. Widać tu swego rodzaju paradoks – z jednej strony ciągle słyszy, że białka spożywa się za dużo, setki już badań wykazały jego szkodliwy wpływ czy wręcz ukazały je jako główną przyczynę niektórych schorzeń cywilizacyjnych. Z drugiej zaś strony jeden z aminokwasów okazuje się bezcenny. Może tu właśnie leży pies pogrzebany, może nie tyle jemy go za dużo, co raczej w niewłaściwych proporcjach?

Główna rola interesującej nas substancji to budowa glutationu. Jest to podstawowy antyoksydant, który uczestniczy w niemal każdej funkcji obronnej i oczyszczającej nasz organizm. Dostarcza „amunicji” komórkom odpornościowym NK, usuwa toksyny, metale ciężkie, wolne rodniki – jest obecny niemal wszędzie. Na blogu chyba nie ma miejsca na szczegóły techniczne – reakcje te są tak skomplikowane, że ich opisanie zajęłoby kilkaset stron, a zrozumienie – wiele miesięcy, a nawet lat studiów. Można podać parę wzorów i kilka trudnych, skomplikowanych nazw, przez co powstanie wrażenie, że „coś zrozumieliśmy”, ale według mnie to nie ma większego sensu. Lepiej skupić się na rzeczach prostych i zrozumiałych dla każdego – wynikach prób klinicznych.

Na pierwszy ogień – grypa. Jest to taki „złoty standard” przy testowaniu wpływu danej substancji czy terapii na system odpornościowy. Grypa może przytrafić się każdemu, jest często spotykana i w sumie niegroźna. Połowa badanej grupy dostaje daną substancję, połowa placebo, po kilku miesiącach czy latach porównuje się ilość zachorowań. W tym przypadku dodano testy immunologiczne pozwalające określić, czy w ogóle był kontakt z wirusem – jak wiadomo, nie każdy kto się zarazi, zachoruje. Takie badanie pozwala ograniczyć rolę przypadku do minimum.

Grupa osób ze słabym zdrowiem (starszych lub cierpiących na schorzenia degeneracyjne), ale nie mająca potwierdzonego niedoboru, otrzymywała przez pół roku n-acetyl-cysteinę (2x600mg) albo placebo. Efekty przeszły najśmielsze oczekiwania – suplementacja zmniejszyła liczbę zachorowań ponad trzykrotnie! Zaledwie 25% osób otrzymujących cysteinę zachorowało po kontakcie z wirusem, zaś w grupie placebo – 79%. Taki wynik deklasuje szczepionki. A co najciekawsze – efekt ochronny rósł z czasem, co oznacza, że długotrwałe stosowanie przyniosłoby jeszcze lepsze rezultaty.

Bardzo, ale to bardzo interesujące są badania dotyczące nowotworów. Oczywiście nikt nie będzie badał zwykłej cysteiny – chory to potencjalne setki tysięcy zysku, więc testuje się wyłącznie drogie leki, podlegające prawu patentowemu. Jedna z firm opracowała syntetyczny glutation – można z bardzo dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że efekty jego stosowania będą identyczne, jak cysteiny.

Efekty tej substancji w leczeniu bardzo ciężkiej (opornej na wszelkie znane terapie) formy raka jajników były naprawdę rewelacyjne. W jednym przypadku rak po prostu znikł, w kilku się cofnął, ogólnie – bardzo mocno zwolnił. Średnia przeżycia przy prowadzeniu klasycznej ciężkiej chemioterapii wynosiła niecałe 40 tygodni, podczas gdy glutation oferował aż 60 tygodni z nadzieją na całkowite wyzdrowienie! I to wszystko bez żadnych skutków ubocznych, wprost przeciwnie – ogólne samopoczucie i stan zdrowia pacjentów się poprawiał.

Przekręty towarzyszące badaniom i ustalaniom standardów leczenia przy HIV/AIDS to temat na oddzielny artykuł. Jeśli choremu uda się wcisnąć leki, przynosi około 60 000 zł zysku rocznie. Nic dziwnego, że medycyna robi wszystko, aby podejmować leczenie jak najwcześniej, „wszyscy wiedzą” że nie da się w żaden sposób powstrzymać choroby i odwlec momentu, gdy trzeba zacząć stosowanie terapii antyretrowirusowej.

Ktoś jednak ośmielił się przeprowadzić badanie, w którym oceniono skuteczność odżywki białkowej z wysoką zawartością cysteiny w terapii HIV/AIDS. Co prawda próbowano ustalić, czy uda się powstrzymać utratę wagi przez pacjentów, ale przy okazji sprawdzono postęp samej choroby. I cóż się okazuje? Zapewne już się domyślacie. Cofnęła się. Niewiele, ale w stopniu zauważalnym. U osób otrzymujących placebo poziom komórek CD4 spadł o 5 (można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że AIDS polega na ich znikaniu z organizmu), podczas gdy cysteina podniosła ich ilość o 15. Nie była to zmiana duża, ale biorąc pod uwagę, że terapię rozpoczyna się gdy ich poziom spadnie do 200-300, zwykła cysteina mogłaby nie tylko uratować życie wielu chorym, ale też pozwolić zaoszczędzić NFZ grube miliardy, odwlekając moment gdy trzeba zacząć przyjmować leki (być może nawet w nieskończoność). W naszym słowniku jest to „zaoszczędzenie”, ale dla koncernów farmaceutycznych słowo to tłumaczy się na „strata”, dlatego też żaden pacjent nie usłyszy o tym od lekarza. Prób klinicznych wykazujących cofanie się AIDS po zwykłym uzupełnieniu suplementów podnoszących odporność jest całe mnóstwo, podobnie jak innych przekrętów, ale to temat na oddzielny artykuł.

A co ze schorzeniami autoimmunologicznymi? Przecież w nich nasz własny system obronny nas niszczy, czy jego wzmocnienie nie pogorszy stanu zdrowia? I tu niespodzianka – cysteina nie tylko nie zaszkodziła, ale wręcz uspokoiła chorobę. W toczniu układowym suplementacja poprawiła stan zdrowia pacjentów, obniżając wynik w skali SLEDAI (mierzy się w nim to, jak bardzo dokuczliwe są objawy) z 9 punktów na 6. Jest to skuteczność porównywalna z najlepszymi lekami, ale bez ich ceny i skutków ubocznych.

Jest też szereg innych korzyści – w badaniach klinicznych była bardzo skutecznym lekiem przeciw stanom depresyjnym w bipolar. Wynik w skali MADRS spadł z niemal 28 na poniżej 10, przy czym wyniki powyżej 34 oznaczają najcięższą formę tej choroby, zaś poniżej 6 – całkowite zdrowie. Wynik spadł o 17 punktów w porównaniu z placebo, zaś w pierwszym badaniu jakie znalazłem w google, leki przepisywane zazwyczaj przez lekarza doprowadziły do spadku o 3 punkty. Cysteina po prostu deklasuje w tych badaniach SSRI, jeśli chodzi o leczenie takiej depresji.

Pozytywnych efektów jest znacznie więcej – poprawa stanu dróg oddechowych u osób cierpiących na przewlekłe zaburzenia, spowolnienie procesu starzenia (a w każdym razie jego obserwowalne objawy), zmniejsza stany lękowe, znacznie zwiększa usuwanie metali ciężkich z organizmu… ciężko się tego wszystkiego doliczyć.

Na rynku jest wiele preparatów cysteiny czy cystyny, niektóre koszmarnie drogie i reklamowane jako „jedyne działające”, z reguły z długaśnymi wyjaśnieniami pisanymi trudnym do zrozumienia językiem. Gwarantuję jednak, że wystarczy zwykła n-acetyl-cysteina, którą bez problemu można kupić na allegro, nie wiem, czy jest dostępna w aptekach. Powinno się stosować dawki od 0,5 grama do nawet 2-3 gramów dziennie, rozbite na porcje. Dawka zależy od stanu zdrowia i tego, jaki efekt chcemy osiągnąć – inaczej powinien ją stosować ktoś, kto chce po prostu zapobiegać chorobom, a inaczej osoba umierająca na raka.

Przyjęcie dużej dawki jednorazowej może spowodować dość nieprzyjemne gazy, jako że organizm nie zdąży jej całej wchłonąć i bakterie jelitowe zamienią obecną w niej siarkę na siarkowodór.