Wadliwe testy western blot na boreliozę?

Po tym, jak kolejna osoba zapytała mnie o podejrzany wynik testu WB, postanowiłem napisać o tym oddzielny artykuł.

Wszystko wskazuje na to, że test, który obecnie jest wykonywany w państwowych przychodniach, daje fałszywie dodatnie wyniki. Chodzi o zakreślony fragment:

Problem dotyczy testów w klasie IgM. Te cztery dziwne nazwy (afzelii, garinii etc) to łacińskie nazwy różnych gatunków bakterii boreliozy. Test powinien wykryć, czy mamy aktywną infekcję, a jeśli tak – przy jednym z nich (i tylko przy jednym) powinien się pojawić plus. Czyli prawidłowo wykonany test miałby powiedzmy 3 plusy przy innych paskach, dodatkowo na przykład plus tylko przy garinii.

Jeszcze raz, bo to trochę skomplikowane – wszystkie paski na teście, oprócz tych zakreślonych mają pozwolić określić, czy w ogóle mamy chorobę.

Te zakreślone paski mają z kolei wykryć, jaką konkretnie chorobę mamy – który z gatunków bakterii.

I tu pojawia się problem. Już chyba ponad dziesięć osób zgłosiło się do mnie z bardzo podejrzanymi dodatnimi wynikami testu IgM. Wszystkie paski, poza tymi zakreślonymi, były ujemne. Wszystkie paski w teście IgG były ujemne. Osoby te nie miały objawów choroby, a jeśli zdecydowały się na leczenie – nie było poprawy.

Wszystkie cztery zakreślone paski były dodatnie. I tylko one.

Taki wynik jest po prostu niemożliwy do uzyskania, przy założeniu, że test został wykonany prawidłowo. Oznaczałoby to, że pacjent jest zarażony wszystkimi czterema gatunkami bakterii jednocześnie. Pomimo tak koszmarnie silnej infekcji, pacjent ani nie ma objawów, ani też nie ma żadnego innego paska na teście! Cztery różne gatunki bakterii, atakujące w tym samym czasie nie wybarwiły nawet jednego paska poza tymi, które miały pozwolić odróżnić je od siebie.

Jak dla mnie sprawa jest jasna – NFZ postanowił zaoszczędzić trochę pieniędzy, kosztem pacjentów. Mamy testy, których wiarygodność jest mocno dyskusyjna – bo skoro badanie u najwyraźniej zdrowych osób wykrywa cztery różne gatunki bakterii, nie wykrywając jednocześnie żadnego innego śladu infekcji, to jaką mamy gwarancję, że pozostałe paski na teście są badane prawidłowo?

Podsumowując, jeśli ktoś ma taki właśnie wynik testu – te cztery dodatnie paski w IgM i żadnego innego, to podchodziłbym do tego z ostrożnością. Wiele wskazuje na to, że wynik jest fałszywie dodatni.

Na koniec, przypomnienie kilku faktów:

Żeby ocenić, czy dany test wykrywa chorobę, wykonuje się kilkaset badań. Tyle własnie przeprowadzono prób klinicznych, by ocenić przydatność testów Elisa oraz western blot. Sprawdzano skuteczność zarówno w przypadku klasycznych zachorowań, jak i przy próbach odróżnienia zachorowania na boreliozę od chorób, które dają podobne objawy, a jednocześnie na skutek reakcji krzyżowych wybarwiają paski w testach. W testach brało udział kilkanaście tysięcy pacjentów. Jeśli ktoś mówi, że są lepsze testy, po czym pokazuje jedno badanie na kilku pacjentach, wypada się popukać w głowę.

Reakcje krzyżowe – największy problem w diagnostyce. Są dziesiątki chorób, przy których organizm zaczyna produkować przeciwciała identyczne jak z tymi przy boreliozie, a czasem robi to bez żadnego widocznego powodu. Testy mogą wtedy dawać wyniki dodatnie. Dlatego właśnie przy zaawansowanych testach (badających bardzo dużo różnych przeciwciał) za dodatni wynik uznaje się pięć pasków – to pozwala odróżnić infekcję od reakcji krzyżowej.

Medycyna zna z tego co wiem dwa przypadki zaawansowanej (starszej niż kilka miesięcy) boreliozy, przy której nie było przeciwciał wykrywanych testami. Obydwa były dosyć wątpliwe. Takie sytuacje się po prostu nie zdarzają, a jeśli już – jest to ewenement na skalę światową, o którym można pisać całe prace naukowe.

Szarlatani w internecie często próbują wmawiać ludziom, że istnieją lepsze testy, ostatnio modny jest test LTT, test transformacji leukocytów. Na blogach „mądrzejszych od wszystkich naukowców i lekarzy” można przeczytać, że to najnowsze osiągnięcie nauki, jedyny niezawodny test. W rzeczywistości technologia jest w powijakach, test nie ma nawet swojej strony na wiki anglojęzycznej, a po wejściu na wiki niemiecką połowa artykułu to wyjaśnienie, dlaczego test jest niewiarygodny i czemu daje tyle fałszywie dodatnich wyników. Jak ktoś nie wierzy, może wejść i skorzystać z tłumaczenia google.

Comments

comments