„Ringworm” – błędna diagnoza rumienia boreliozy.

Krótki wpis dla osób, które są święcie przekonane, że mają boreliozę, bo miały rumień, a wszelkie testy wychodzą im ujemnie.

„Ringworm” to anglojęzyczne określenie na bardzo często występujące zmiany skórne, wywołane infekcją grzybiczą. Ma ona bardzo charakterystyczny kształt – uwaga uwaga, czerwony okrąg z jaśniejszym środkiem. Czy to czegoś nie przypomina…? No właśnie. Sprawcą jest najczęściej grzyb Trichophyton rubrum, paskudna istota potrafiąca uprzykrzyć życie na całe lata. Najczęściej jest jednak zupełnie niegroźny – nie licząc zmian w wyglądzie skóry i uporczywego swędzenia, nie powoduje poważnych szkód. Chyba, że ktoś uwierzy w boreliozę – wtedy może nawet zabić…

Dwa zdjęcia, aby uświadomić jak poważny może być to problem, tu widać całe grupy, ale mogą też być struktury pojedyncze:

tinea-corporis.10.04.arm-b

tinea corporis1

(źródło – http://www.crutchfielddermatology.com/ )

Nie, to NIE jest rumień wędrujący!

Proponuję wrzucić to – lub dowolną inną grafikę znalezioną w google pod hasłem tinea corporis – na dowolne forum boreliozowców z pytanie, czy to rumień wędrujący. Internetowych ekspertów, którzy są na 100% przekonani że ta grzybica jest boreliozą i wmawiających wam, że musicie natychmiast zacząć brać antybiotyki, najlepiej przez przynajmniej pół roku, w dawkach tak z 5 razy większych niż przy zapaleniu płuc nie zabraknie. Co gorsza, ci namawiający was na coś, co może zabić będą pewni, że ratują życie…

Dość podobnym z wyglądu schorzeniem jest ziarniniak obrączkowaty, tu tez można parę znalezionych w google fotek wrzucić na fora boreliozowców i poczekać na diagnozę.

Czym to się różni od typowych rumieni wędrujących? Przede wszystkim, pośrodku infekcji grzybiczej nie znajduje się kleszcz. Jeśli u kogoś w środku zimy nagle wyskoczy rumień, to raczej nie należy tego wiązać z arktyczną odmianą kleszczy, żerujących na białych niedźwiedziach. Zresztą tych niedźwiedzi u nas nie ma. Nie istnieją też kleszcze żerujące na nich. Ani borelioza na Arktyce. Nie ma też boreliozy w Polsce środku zimy. Jest tu jeden wyjątek, rumień czasem pojawia się z opóźnieniem, ale to rzadkie sytuacje.

No dobrze, trochę poważniej – infekcje grzybicze z reguły się łuszczą. Podgryzające nas paskudy nie wgryzają się zbyt głęboko, głównie żerują na martwym naskórku (dlatego tez organizm ma takie problemy z ich zwalczeniem – po prostu nie prowokują odpowiedzi immunologicznej). Efektem tego podjadania naszej warstwy ochronnej są złuszczające się płaty. Niestety, nie zawsze jest to mocno widoczne, a czasem nawet w ogóle.

Druga różnica – boreliozie z reguły towarzyszy gorączka i objawy grypopodobne. Infekcje grzybicze z takim nasileniem, jak te na zdjęciach nie powodują tego typu objawów.

W przypadku ziarniniaka można wyodrębnić małe jakby „kulki”, z których składa się okrąg – zresztą jego typową formą są właśnie takie jakby kulkowate wypryski, które jedynie w rzadkich przypadkach układają się w coś przypominającego rumień.

No i najważniejsza różnica – po rumieniu boreliozowym pozostają przeciwciała.