Wersja anglojęzyczna wpisu:
https://healthytreatment.org/2022/02/17/amyotrophic-lateral-sclerosis/
Co jakiś czas jestem o to pytany – pora, żeby zebrać wszystkie informacje w jednym miejscu, nie będę musiał za każdym razem pisać od nowa.
Na początek, złe wieści: przebieg choroby wyraźnie wskazuje na to, że nie wynika ona z żadnych niedoborów, infekcji czy zatruć. Schorzenia, które biorą się z takich „zmiennych” rzeczy mają to do siebie, że często same znikają, w momencie gdy ustanie wywołujący je czynnik, mają też skrajnie różny przebieg – dotyczy to na przykład stwardnienia rozsianego.
Czyli wszystko wskazuje na to, że choroba jest po prostu wrodzona, albo też wywołana nieznanym czynnikiem, który po tym, jak zadziała, traci na znaczeniu – można to porównać do raka płuc wywołanego paleniem tytoniu, dopóki go nie ma, rzucenie chroni przed chorobą, ale jak się pojawi, rezygnacja z papierosów nie cofnie choroby.
Nie istnieje żadna terapia alternatywna, która byłaby w jakikolwiek sposób potwierdzona, chociażby wiarygodnymi opisami przypadków wyleczenia. Za to jest całe mnóstwo kreatur żerujących na ludzkim nieszczęściu, wmawiających chorym, że takie przypadki miały miejsce i właśnie oni mogą sprzedać cudowny lek, który na pewno zadziała. Przykładem jest sekta wyznawców boreliozy. W anglojęzycznym google jest mnóstwo ofert klinik, gdzie wielkimi kulfonami pisze się o cudownych wyleczeniach po antybiotykach. Problem w tym, że żadna taka klinika nie udostępniła nigdy dokumentacji medycznej nawet jednego przypadku. A co więcej, współczesna medycyna sprawdziła, czy antybiotyki pomagają na chorobę – zupełnie przypadkiem, tak się składa, że ten najczęściej stosowany w leczeniu boreliozy wpływa też na jakieś białko w mózgu, które jest podejrzewane o wywoływanie stwardnienia bocznego zanikowego. Prowadzono więc próby kliniczne, gdzie całymi latami robiono ludziom wlewy dożylne z tego antybiotyku – podano go tysiącom osób, nikogo nie wyleczono. Opisałem to zresztą w oddzielnym wpisie:
https://naturalneleczenie.com.pl/2016/12/02/antybiotyki-w-terapii-stwardnienia-bocznego-zanikowego/
Takich informacji w necie są setki, jakieś magiczne zioła, promieniowania, cuda na kiju. Degeneratów wykorzystujących rozpacz chorych nie brakuje. Ale – powtarzam – nikt jeszcze nie przedstawił dokumentacji przypadku wyleczenia choroby. Zawsze jest to „wyleczyłem już dziesiątki osób, przecież bym nie kłamał, kupujesz pan?”.
Nie, nie wyleczycie choroby. Ale można liczyć na to, że znacznie spowolni się jej rozwój – być może do momentu, gdy medycynie uda się w końcu opracować skuteczne leczenie. Z drugiej strony, część rzeczy potencjalnie zdrowych, może szkodzić. Przyjrzyjmy się im:
Na początek – kwasy omega 3. Ich wysokie spożycie wiąże się z niemal dwukrotnie niższym ryzykiem rozwoju choroby:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4160351/
Z drugiej strony, myszy z eksperymentalnym modelem choroby, które otrzymały omega 3 jako suplement miały znacznie zwiększone poziomy toksycznych substancji w mózgu, co teoretycznie może znacznie przyspieszyć chorobę:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3631166/
Co więcej, suplementacja wysokimi dawkami omega 6 znacznie spowolniła chorobę u myszy, podczas gdy omega 3 przyspieszyły:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5748836/
Podsumowując – wiemy, że nic nie wiemy. Możliwe, że omega 3 chronią przed wystąpieniem choroby, ale już nie, gdy ona się pojawi. Trzeba pamiętać, że „mysi” model choroby dość mocno różni się od ludzkiego, w zasadzie to dwie różne choroby, nieco tylko podobne.
Mając w pamięci powyższe przykłady, można ostrożnie przyjrzeć się wynikom badań nad stężeniem różnych kwasów tłuszczowych w komórach osób zdrowych oraz chorych, to ta druga tabela:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4492495/table/pone.0131512.t002/
Trzeba trochę ostrożnie podchodzić do tego typu badań, z dwóch względów – pierwszy, to to co podałem wyżej, ta sama substancja która chroni przed chorobą, może nawet przyspieszać jej rozwój, gdy choroba już się pojawi. Drugi – to, że chory ma znacznie mniej czy więcej jakiegoś kwasu tłuszczowego może wynikać nie tylko z diety, ale też z tego, że ma po prostu geny znacznie utrudniające lub ułatwiające akumulację, wtedy samo spożycie tej substancji może nie mieć wpływu na chorobę.
Bardzo dużą różnicę widać w kwasie DPA, którego jest niemal dwukrotnie więcej u osób zdrowych, w stosunku do chorych. To jedna z aktywnych form omega 3.
Podobne różnice są w podstawowym omega 3, ALA, ale – o dziwo – nie było różnic ani w poziome EPA, ani DHA, czyli dla dwóch najważniejszych.
Niestety, nie sprawdzono poziomu kwasu gamma linolenowego GLA, to ten, którego suplementacja tak bardzo pomagała w stwardnieniu rozsianym.
Mamy tutaj bardzo ciekawe badanie, gdzie chorzy na SLA byli karmieni eksperymentalną dietą, zawierającą między innymi kwas gamma linolenowy:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24582471
Co prawda badanie było na niewielkiej grupie pacjentów, ale wyniki są bardzo obiecujące – 43% chorych w grupie kontrolnej zmarło podczas trwania terapii, podczas gdy w grupie która otrzymywała między innymi GLA – wszyscy przeżyli.
Pozostałe różnice nie były wystarczająco wyraźne, by móc pokusić się o jakiekolwiek wnioski.
Podsumowując – stawiałbym na kwas gamma linolenowy, ewentualnie na suplementy DPA, których niestety nie widziałem nigdzie w sprzedaży. W jednym z badań uzyskano cofnięcie się stwardnienia rozsianego po suplementacji bogatym w GLA olejem z ogórecznika, w dawce około 14 ml dziennie – to dość dużo i cena niestety nie będzie niska, na dodatek nikt nie gwarantuje, że terapia cokolwiek da. Proszę mnie nie pytać, ile jest mililitrów w łyżce, a ile w łyżeczce – polecam zakup strzykawki za 50 groszy i odmierzenie.
Urydyna:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20565334
W jednym z mysich modeli ALS (różne modele to różne rodzaje choroby, każdy wywołany nieco innym czynnikiem) suplementacja urydyną wyraźnie zwiększyła przeżywalność i poprawiła ogólny stan zwierząt. Spożywanie pokarmów bogatych w urydynę może nie przynieść efektu, powinno się stosować suplementy – około 300 mg monofosforanu urydyny dziennie, najlepiej rozbite na porcje i przyjmowane pod język, co może zwiększyć przyswajalność. Jak w przypadku innych rzeczy, nie ma gwarancji, że urydyna coś da w przypadku ludzi.
Zazwyczaj razem z urydyną podaje się cholinę, jednak wstępne badania wykazały, że w przypadku ALS cholina nie przynosiła poprawy:
http://n.neurology.org/content/32/3/315
Ani lit, ani błękit metylenowy (dość ciekawy suplement) nie przyniosły efektu:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22230045
Lit był dość obiecującym lekiem, ale bardziej szczegółowe badania przyniosły rozczarowanie.
Istnieje podejrzenie, że zatrucie ołowiem może wywołać chorobę, co więcej, ciężkie zatrucie wywołuje schorzenie bliźniaczo podobne – jeśli ktoś był wystawiony na ten pierwiastek, warto zrobić badania krwi i ewentualnie spróbować odtrucia, które jest tanie i bezpieczne.
Sugeruje się, że karnozyna może do pewnego stopnia chronić przed postępem choroby:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11113563
Zamiast jednak suplementować drogą karnozynę, można po prostu brać jednocześnie beta alaninę (za grosze do kupienia w sklepach dla sportowców) oraz histydynę – też jest w miarę tania. Efekt będzie identyczny. Wskazane dawki – około 2 gramów beta alaniny, 1 gram histydyny. Uwaga – po dużej dawce betki bardzo mocno piecze skóra, dlatego lepiej podzielić to na dwie porcje.
Co jakiś czas konieczna jest przerwa w suplementacji beta alaniny i przez tydzień czy dwa stosowanie wysokich dawek tauryny, gdyż beta alanina może doprowadzić do jej silnego niedoboru.
Karnityna, popularny (nie działający) suplement wspomagający odchudzanie ma dodatkowe działanie chroniące komórki mózgu.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23421600
W tym badaniu pacjenci, którzy otrzymywali 3 gramy acetyl-l-karnityny przeżyli średnio 45 miesięcy, podczas gdy ci w grupie placebo – zaledwie 22 miesiące.
Z karnityną synergistycznie (wzmacniając nawzajem efekt) działa kwas alfa – liponowy, popularny suplement przepisywany cukrzykom. Warto przyjrzeć się opisanemu przypadkowi całkowitego wyleczenia ALS:
https://www.karger.com/Article/FullText/477397
Pacjent uwierzył, że jego choroba jest wywołana zatruciem rtęcią. Zaczął suplementować między innymi kwas alfa liponowy oraz selen – co ciekawe, chorzy tak naprawdę mają niższy poziom rtęci w organizmie, w porównaniu do osób zdrowych, ale też niższy poziom selenu:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8229049
Oprócz tego stosował też DMPS i szereg różnych witamin. Po jakimś czasie po chorobie nie było śladu. Z tego wszystkiego, co zrobił, najbardziej obiecujący wydaje się być właśnie kwas alfa liponowy. Nie można jednak wykluczyć, że schorzenie faktycznie w przynajmniej części przypadków ma związek z akumulacją metali ciężkich w mózgu (wtedy we krwi może być ich nawet mniej, niż u osób zdrowych), wtedy terapia DMPS byłaby najlepszym rozwiązaniem – może ją przeprowadzić tylko lekarz, można porozmawiać z lekarzem prowadzącym pokazując mu link do opisu przypadku wyleczenia. Jest to terapia bardzo tania i trwająca raptem kilka tygodni.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, że jeśli ktoś faktycznie został wyleczony metodami alternatywnymi, to zostaje to opisane i opublikowane, nie ma żadnego spisku, który zabrania publikacji takich rzeczy. To taka uwaga odnośnie tych wszystkich „cudownych” uzdrowicieli, którzy mają na swoim koncie setki wyleczeń, ale żadnego nie udokumentowali, bo spisek koncernów im zabrania.
Wielką niewiadomą jest piracetam. Teoretycznie może mieć działanie chroniące komórki układu nerwowego, w praktyce – nikt tego nie zbadał. Można kupić bez recepty w czeskich aptekach wysyłkowych za jakieś grosze.
Bardzo wysokie dawki witaminy B12 wstępnie przyniosły obiecujące efekty, łącznie ze znacznym przedłużeniem życia chorych, nie wiadomo jednak, czy będzie to potwierdzone w wynikach bardziej szczegółowych badań:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17969354
W powyższym badaniu użyto metylowanej formy (metylokobalaminy), ale jak pisałem w jednym z poprzednich wpisów, możliwe, że identyczne wyniki da o wiele tańsza zwykła B12 wraz z bardzo tanim TMG jako źródłem grup metylowych:
https://naturalneleczenie.com.pl/2018/01/09/uzupelnianie-b12/
Na koniec – witamina B1. Są jej różne formy, w tym takie, które łatwo przekraczają barierę krew – mózg (benfotiamina, sulbutiamina). Sugeruje się, że niski poziom metabolitów B1 w płynie mózgowo – rdzeniowym to jeden z czynników przyspieszających rozwój choroby:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7103799
Możliwe, że suplementacja byłaby tu bardzo dobrym rozwiązaniem, ale – jak zawsze – brakuje przeprowadzonych dokładnych badań.
Witamina D3 nie miała wpływu na przebieg choroby, witamina K2 – jest jakaś nikła nadzieja, że może w jakiś sposób wpłynąć.
Podsumowując cały artykuł, dużo wskazuje na to, że zebranie wszystkich tych okruchów wskazówek do kupy pozwoli znacznie spowolnić rozwój choroby, nawet kilkukrotnie przedłużając życie. Nikt jednak nie daje gwarancji ani tego, że one zadziałają (ich działanie jest potwierdzane bardzo niewielkimi próbami klinicznymi), ani też tego, że efekt nie będzie odwrotny od zamierzonego.