Jak ustrzec się przeziębień i grypy.

Trochę za dużo było „negatywnych” wpisów, pora na coś, co działa.

Na początek – coś, z czego mało kto zdaje sobie sprawę. Nie istnieje i zapewne nigdy nie będzie istnieć skuteczne lekarstwo przeciw grypie. Może kiedyś, w bardzo odległej przyszłości, ale nie teraz.

W momencie gdy już wiemy, że mamy grypę, jest w zasadzie po chorobie. Wirus, po dostaniu się do komórki sprawia, że komórka ta zaczyna produkować jego kopię. W przypadku grypy zajmuje to zazwyczaj około kilku do kilkunastu godzin. Te wirusy zarażają kolejne komórki i zmuszają je do produkcji kolejnych kopii. Mierząc ile ich znajduje się w ślinie pacjenta, można zorientować się, czy zarażane są kolejne komórki i czy ogólna „produkcja” się zwiększa. Jeśli spada, oznacza to, że zaraża się coraz mniej nowych komórek, organizm powstrzymał infekcję i wszedł w fazę oczyszczania i odbudowy:

https://academic.oup.com/aje/article/167/7/775/83777

Można prześledzić, jak to wygląda w praktyce – już 2 dni po zarażeniu spada ilość wytwarzanych przez organizm wirusów. Apogeum choroba osiąga 2 dni po zainfekowaniu, ale szczyt objawów przypada pomiędzy 3 a 4 dniem. Gdy czujemy się najgorzej, wirusów już jest znacznie mniej, a część jest produkowana przez wcześniej zainfekowane komórki. Oznacza to, że działania zmierzające do tego, co faktycznie można nazwać „leczeniem grypy”, czyli powstrzymaniem wirusów przez zajmowaniem kolejnych komórek i zwiększania produkcji, muszą być podjęte zanim pojawią się objawy.

Nie ma, nie było i prędko nie będzie leku na już istniejącą infekcję. Często ludzie uważają, że „wyleczyli się” za pomocą różnych dziwnych rzeczy – gigadawkami witaminy C, witaminy D, jakimiś ziołami, suplementami. Nie, nie wyleczyli się. Wmówili to sobie. Już nawet nie chodzi o to, co wykazały badania oceniające skuteczność danych suplementów – w tym wypadku sprawa jest banalnie prosta. Nie można wyleczyć pełnoobjawowej grypy, bo gdy pojawią się objawy, jest już niemal po chorobie i jesteśmy w fazie sprzątania organizmu oraz jego odbudowy.

Ostatnio bardzo popularny jest mit leczenia przeziębień czy grypy dużymi dawkami witaminy C. Jest on na tyle mocno rozpowszechniony, że warto poświęcić mu parę akapitów. Wielokrotnie pisałem o błędach logicznych, które prowadzą do wmawiania sobie takich rzeczy. Chyba warto przypomnieć raz jeszcze.

Od czasu do czasu internet obiega bzdura „jeśli będziecie mówić do roślin miłe rzeczy, będą lepiej rosły, a jeśli krzyczeć – będą więdły”. Jako dowód są zdjęcia dwóch chwastów w doniczkach, z których jeden jest ładniejszy. Inna wersja dotyczy „gnijącego ryżu” czy czegoś takiego – nie pamiętam. Ten sam scenariusz – do jednego słoika z ryżem mówimy miłe rzeczy, na drugi krzyczymy czy tam wyzywamy go. Ten „atakowany” ma – według twórców tego pseudotestu – zgnić.

To jest książkowy wręcz przykład „efektu potwierdzenia”, powinni tego w szkole uczyć wymuszając na uczniach znalezienie błędów logicznych w przedstawionych przykładach rozumowania. W tym wypadku mechanizm jest bardzo prosty: szansa na to, że zgnije ryż na który krzyczymy, albo że roślina którą wyzywamy będzie rosła gorzej od innej, wynosi 50%. Co druga osoba, która wykona ten pseudoeksperyment, odniesie „sukces”. I takie właśnie osoby smarują potem swoje mądrości w internecie, wrzucając na blogi czy na youtube „dowody” na to, że emocje wpływają na wzrost roślin. Jeśli komuś eksperyment nie wyjdzie – po prostu o nim zapomina, bo „porażka” nie jest w tym wypadku niczym szczególnym, ot, nie wyszło, zapominamy. Ale jeśli wyjdzie – o, odkryliśmy sekret, jesteśmy mądrzejsi od wszystkich naukowców na Ziemi! Dlatego internet mamy zasypany „dowodami” na działanie, ale nikt nie zamieszcza informacji o tym, że eksperyment się nie powiódł.

Prawidłowo przeprowadzone badanie powinno po pierwsze dotyczyć kilkuset roślin / misek z ryżem, żeby wyeliminować przypadek, po drugie – powinien być element losowości przy ich doborze, żeby ktoś podświadomie nie zabrudził misek na które potem zamierza krzyczeć. Ustawiamy sobie setkę słoików z ryżem, przy każdym rzucamy monetą żeby ustalić, co będziemy z nim robić, czy krzyczeć czy mówić miłe rzeczy, nie przestawiamy ich potem, żeby uniknąć ryzyka ustawienia niektórych w na przykład cieplejszym miejscu, mają być przemieszane. A efekt powinna ocenić inna osoba, która nie wie, które są które. Oczywiście żadna osoba wierząca w to, że mówienie złych / dobrych rzeczy wpływa na to, czy ryż gnije, nie spróbuje przeprowadzić takiego badania. Za duże ryzyko, że nic z niego nie wyjdzie i trzeba będzie pogodzić się z tym, że jednak nie zna się super tajnych sekretów nieznanych naukowcom…

Identyczny mechanizm jest przy ocenie skuteczności witaminy C w przypadku gryp i przeziębień. Przeziębienie trwa średnio kilka dni. Jest bardzo duża szansa, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, czy zażyli witaminę C, czy ułożyli w toalecie pentagram z papieru toaletowego – na drugi dzień będziemy zdrowi. I tu zadziała efekt potwierdzenia – po pierwsze, najgłośniej będą krzyczeć te osoby, u których zażycie danego suplementu zbiegło się w czasie z przełomem i zdrowieniem. Po drugie – będzie bardzo dużo wmawiania sobie, że w tym roku to w ogóle nie choruję, tylko 3 razy, a w zeszłym cały czas byłem chory – aż 3 razy!

Dlatego zawsze powinno się brać pod uwagę wyłącznie wyniki badań, gdzie po pierwsze oceniono dużą grupę pacjentów, po drugie – pacjent nie wiedział, czy zażywał witaminę, czy placebo. Dla witaminy C takich badań było już kilkadziesiąt i praktycznie każde dało identyczny wynik, jeśli pacjenci nie wiedzieli, że dostają witaminę C, nagle traciła ona cudowne właściwości.

Wracamy do tematu. Wiadomo już, że wirusowych infekcji górnych dróg oddechowych nie da się wyleczyć. Ale z pewnością da się im zapobiegać, czasem całkowicie, a czasem zmniejszając czas trwania choroby.

Na początek rzecz banalna: higiena. Żeby się zarazić, wirus musi dostać się do błon śluzowych – często jest to wynik tego, że ktoś kichnie i po prostu wciągniemy tego wirusa do nosa razem z powietrzem, ale wystarczy, że dotkniemy klamki czy nawet banknotu na którym był wirus, a potem poliżemy palec, żeby rozdzielić reklamówkę w hipermarkecie. Nie, naprawdę, nie rozumiem ludzi, którzy oblizują swoje palce w sklepie. Przecież wcześniej dotykali tych samych rzeczy, które obmacywali bezdomni alkoholicy i narkomani, to co robią niczym nie różni się od polizania palców temu bezdomnemu.

Witamina D3. Ochrona, którą ona daje nie jest szczególnie mocna, ale wystarczająca, żeby zmniejszyć ryzyko o kilkanaście do nawet kilkudziesięciu procent:

https://www.bmj.com/content/356/bmj.i6583

Wydaje się, że najmocniejsze efekty dają dawki rzędu 5000 IU dziennie. Nie działały jednorazowe bardzo duże dawki podawane raz w miesiącu.

Badanie, które warto przedstawić oddzielnie:

https://bmjopen.bmj.com/content/bmjopen/2/6/e001663.full.pdf

Tutaj suplementacja u osób z przewlekłymi infekcjami górnych dróg oddechowych stopniowo poprawiała ich stan, pod koniec pacjenci chorowali dwukrotnie rzadziej w porównaniu do grupy placebo.

Cynk. Wydawać by się mogło, że przebadanie jego skuteczności powinno być priorytetem – jego rola w zwalczaniu infekcji wirusowych jest dobrze poznana. Niestety, nikt tego nie zrobił. Dostępne badania są bardzo słabej jakości. Jestem wielkim fanem suplementacji cynkiem, pozytywne efekty odczułem na własnej skórze i polecam go każdemu, ale nie mam pod ręką żadnych badań. Słowo ostrzeżenia – nadmierna suplementacja może doprowadzić do silnego spadku poziomu miedzi w organizmie, szczególnie jeśli dołoży się witaminę C.

Przyswajalność cynku drastycznie spada w jednorazowej dawce powyżej 15 mg, dlatego jeśli ktoś chce suplementować wysokimi dawkami, powinien rozbijać to na wiele mniejszych porcji w ciągu dnia.

Cysteina. Tutaj są badania, a ich wyniki są wręcz niewiarygodne.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9230243

Osoby stosujące suplementy miały trzykrotnie niższe ryzyko zachorowania!

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3275984/

Kolejne badanie, również pacjenci którzy otrzymali cysteinę chorowali trzykrotnie rzadziej.

Dodatkowo wstępne badania sugerują, że może ona doskonale chronić przed chorobami nowotworowymi. Sugerowana dawka to około 1000 mg dziennie.

Na koniec czosnek.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11697022

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22280901

Regularne stosowanie suplementu około trzykrotnie zmniejszyło ryzyko przeziębienia. Niestety, nie wiadomo, jaka dawka byłaby optymalna. Na rynku są dostępne suplementy bezwonne, dla osób które czasem spotykają się z ludźmi.

Podsumowując, zastosowanie kombinacji cynku, witaminy D3, cysteiny i ekstraktu z czosnku powinno sumarycznie zapewnić niemal całkowitą ochronę przed przeziębieniami i grypą.