Pojawiły się już wyniki pierwszych badań. Niestety – a może stety – nie są zachwycające. Dane pochodzą z kilku szpitali z Chin, gdzie prowadzono próby kliniczne, ciężko jednak ocenić, czy to dobrze czy źle – z jednej strony Chińczycy często zmyślają wyniki, z drugiej nie przejmują się tam korzyściami dużych koncernów i jak wyjdzie, że witamina C działa, to publikują że działa. W Europie czy USA koncerny mają wpływ i mogą próbować zafałszować wynik, albo po prostu – co się zresztą stało – w ogóle nie dopuścić do badań.
https://annalsofintensivecare.springeropen.com/articles/10.1186/s13613-020-00792-3
Krytycznie chorzy pacjenci otrzymywali dożylną witaminę C w wysokich dawkach (ponad 20 gramów dziennie) albo placebo. Efekty? W zasadzie brak. Obie grupy tyle samo leżały w szpitalu, pacjenci tak samo często umierali. Pojawiła się niewielka tendencja do polepszania stanu zdrowia u osób, które otrzymały witaminę, ale efekt był tak nieznaczny, że mógł być wynikiem błędu statystycznego wynikającego z niewielkiej grupy pacjentów.
Podsumowując – nie, dożylna witamina C nie działa w przypadku infekcji koronawirusem. Nie jest „srebrną kulą” przeciw COVID, prawdopodobnie nie działa też w innych schorzeniach tego typu, takich jak grypa. Być może warto ją stosować z uwagi na niską cenę i praktycznie brak skutków ubocznych, ale w najlepszym wypadku zmniejszyłaby śmiertelność o kilka procent.
Wynik badania powinien być nauczką dla osób, które obwieszczały całemu światu, że mają lek na koronawirusa i złe koncerny nie chcą go stosować. Takie krzykactwo jest podwójnie szkodliwe, odciąga uwagę od leków, które faktycznie działają, a także może prowadzić do lekceważenia epidemii, bo przecież „mamy lekarstwo”. Krzykacze mogli zabić fałszywymi obietnicami tysiące osób, ale dla krzykaczy liczy się, że mogą sobie pokrzyczeć i nabić popularność, a może nawet zarobić na sprzedaży bezwartościowego proszku.
Szkoda, liczyłem na nią – w przeszłości w jednej z prób klinicznych udało się w ten sposób uratować życie dwóch osób umierających na wściekliznę, ale najwidoczniej mechanizm działania był w tym wypadku nieco inny: